четверг, 4 июля 2024 г.

Mordor kommt und frisst uns auf.

W tym kraju oddzielenie Kościoła od państwa wygląda dokładnie tak samo, jak fakt, że przed chwilą musiałem napisać słowo „Kościół” z dużej litery, a „państwo” z małej. — Nie — odpowiedział ksiądz. Na twarz zaczęła wpływać mu czerwień. — Przez takich jak ty ten kraj staje się Sodomą. — Przez takich jak ty — westchnąłem — ten kraj jest pełen takich poczciwców jak — wskazałem kciukiem za siebie — tamci. Twoi parafianie. Genetyczni patrioci. Gdybyście, sukinsyny — zachichotałem — nie zdusili reformacji, to by się mieszczaństwo w Polsce umocniło, i cechy by się umacniały, i manufaktury, i może jaka rewolucyjka przemysłowa, infrastrukturalna — uśmiechałem się. — A tak to nic, tylko ciemni chłopi i skretyniała szlachta. I wy. I błoto po horyzont, i po pas. I nic więcej. I człowiek sobie musi wyobrażać ciągle jakieś historie alternatywne, w których nie jest tak przejebanie, jak jest. “Ja was przepraszam, panowie, ja was bardzo przepraszam. Tak nie miało być." Józef Piłsudski do Ukraińców wyrolowanych przez Rzeczpospolitą. Obóz internowania w Szczypiornie, 15 maja 1921 roku. Na drohobyckim dworcu smutne babuszki sprzedawały, co się dało. Jakieś baloniki, noże, ręczniki. Pozbywały się kolejno wszystkiego, co udało im się w życiu nagromadzić, żeby jakoś pociągnąć jeszcze tych kilka lat. Nikt nie kupował, bo ich życia były nikomu niepotrzebne. Każdy miał wystarczająco własnych problemów ze znalezieniem uzasadnienia dla własnego. – Biadoliłeś wczoraj, Łukasz – mówił Taras – że Polacy kopiowali miasta z Niemiec i Włoch. A po cholerę mieli wymyślać swoje, jeśli już było wymyślone, i to porządnie? Żeby stworzyć swoją, polską wersję? A po chuj, za przeproszeniem? Co to za fetysz, żeby wszystko było własne? – Nie wiem. Bo każdy ma swoją specyfikę – wzruszyłem ramionami. – Mentalność. – Bzdura – Taras otworzył okno i splunął dopalonym biełomorem. – To ciągłe gadanie o narodach zamazuje podstawowe zadanie, jakie stoi przed państwem. Po co jest, dajmy na to, Polska? Czy przypadkiem nie po to, żeby zapewnić Polakom dobre życie, i tyle? – No, ale elementem tego dobrego życia – powiedziałem bez specjalnego przekonania – jest świadomość, że coś zostało u nas wymyślone… – A po chuj?! – krzyknął Taras. – Polska chce być częścią Zachodu, i dobrze. No to co jest nie tak z przyjmowaniem zachodnich rozwiązań? Czy w Małopolsce narzekają, że stosują rozwiązania z Wielkopolski? Ludzkość zawsze opierała się na przejmowaniu rozwiązań innych. Dlatego, kurwa, rozwinęła się cywilizacja. Można adaptować do lokalnych warunków, ale po cholerę wymyślać własne? Co to za chora, megalomańska obsesja? A po wymyśleniu państw narodowych wszystkim odpierdoliło i każdy się upiera, że każdy musi wymyślić sobie własny model wszystkiego. To jakieś, kurwa, zwyrodnienie intelektualne. Zachodnie rozwiązania społeczne są najlepsze, i tyle. Bo na zachodzie człowieczeństwo jednostki jest najbardziej szanowane. A człowiek potrzebuje szacunku dla siebie. I państwa, które się nim opiekuje, a nie nad nim znęca. Każdy, niezależnie od kultury. I tak, to jest, kurwa, aż takie proste. Stałem i patrzyłem na Morze Czarne. Do barierki podszedł młody ojciec z synem, mniej więcej w wieku dzieci z pomnika. Ojciec zapalił papierosa. Oparł się o barierkę i wpatrywał w horyzont. – Co jest po drugiej stronie, tata? – spytał chłopczyk. – Bałkany – odpowiedział ojciec. – Tam są nasi przyjaciele. Bułgarzy. Serbowie. – I Turcy – wtrąciłem. – Nie straszcie mi dziecka – odparł ojciec z łagodnym wyrzutem. Inteligencki Lwów miał specyficzne podejście do Polaków. Było ono nieco podobne do stosunku Polaków do Niemców: mieszanina niechęci i fascynacji, pogardy i zachwytu.

Комментариев нет:

Отправить комментарий

Примечание. Отправлять комментарии могут только участники этого блога.